wtorek, 29 września 2015

Ostatnie dni Królika- Anna McPartlin

Tytuł: Ostatnie dni Królika
Autor: Anna McPartlin
Wydawnictwo: HarperCollins
Data wydania: 9 września 2015
Liczba stron: 400



Jak czuję się osoba, która wie ile dni życia jej zostało? Jak zachowuje się rodzina chorego człowieka? Co dzieję się w ich głowach? Jakie myśli pojawiają się i zagnieżdżają w umysłach bliskich? Zapraszam was do poznania królika, odważnej kobiety, która musiała poradzić sobie z własną chorobą, nadchodzącym odejściem i swoim ostatnimi dniami życia.



Mia Hayes jest nazywana przez najbliższe osoby królikiem. Ta czterdziestoletnia kobieta trafia do hospicjum i jedyne co jej zostaje to pożegnanie się z bliskimi i powiedzenie im ostatecznego żegnajcie. Mimo młodego wieku i wielu lat życia, które powinny być przed nią, Mia choruje na raka, który osiągnął ostateczne stadium w którym leczenie nie pomoże, a jedyne co mogą zrobić lekarze to podać jej leki uśmierzające trudny do zniesienia ból. Nasza bohaterka nie udaje zdrowej i silnej, przeciwnie jest świadoma swojego stanu i wie co ją czeka. Mimo to chciałaby żyć trochę dłużej chociażby dla córki, która nadal trzyma się nadziei, że jej mama wróci zdrowa do domu. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego co nadchodzi, ale nadal wmawiają sobie, że los może się odmienić i Mia nie odejdzie z tego świata i ich życia.  Rodzice wciąż szukają jakiegoś niezawodnego leku, który cudownie ją uratuję. Grace starsza siostra Królika wie, że już nic nie pomoże Mii, ale i tak oszukuję Juliet, mówiąc, że jej mama może wyzdrowieć. Davey brat kobiety, nie bagatelizuję sprawy i przerywa trasę koncertową, wracając do rodzinnego domu, by być z siostrą w tych ostatnich dniach. Wszyscy są obok umierającej kobiety chcąc pożegnać się i wesprzeć ją jak tylko mogą. Nie wiedzą, że Mia pragnie jeszcze jednego spotkania, kobieta przed śmiercią chciałaby zobaczyć Johnny’ego, swoją miłość z dziecięcych lat.


„Ostatnie dni Królika” to powieść która wzrusza i bawi. Porusza trudny temat, który często jest pomijany w rozmowach z najbliższymi. Bo kto chciałby mówić o śmierci swojej czy bliskich ludzi. Mia musi pozostawić wszystkich i odejść z tego świata, musi pożegnać się ze swoim dzieckiem, powiedzieć mu żegnaj i mieć nadzieję, że poradzi sobie bez niej. Nastoletnia Juliet nie może uwierzyć, że to ostateczny koniec, że jej mam odejdzie i pozostawi ją zupełnie samą. Dziewczyna ma szczęście, dookoła niej jest rodzina, która staje na wysokości zadanie i obiecuję zaopiekować się nią i być obok przez cały czas.


Książka porusza i rozbija czytelnika, pozostawiając go z łzami w oczach, szybko bijących sercem i głową pełną refleksji. Już od pierwszych stron zaczynamy rozmyślać o śmierci, chorobie, naszych bliskich. O tym, jak trudno byłoby w tym momencie odejść i zostawić, to wszystko co mamy. Do samego końca powieść nie traci na wartości, a końcówka wzruszy nawet największego twardziela. Jestem zachwycona tą historią. Losy Mii i jej rodziny, oczarowały mnie i pozostawiły w osłupieniu. Śmiałam się głośno i płakałam, emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Czytelnik sam nie wie, co za chwilę zaskoczy go na kolejnej stronie. Płacz towarzyszy nam od chwili kiedy tylko rozpoczynamy czytania, a później jest coraz gorzej, płaczemy zaczynając, kontynuując i kończąc tą powieść. Dawno nie odczuwałam takich emocji podczas czytania.

Kiedy zaczynamy pałać sympatią do jakiegoś bohatera, trudniej jest się z nim pożegnać. Tutaj nie chodzi tylko o zakończenie książki i odłożenie jej na półkę, ale o ostateczny koniec. Pożegnanie się z Mią był trudne, przez cały czas mam w głowie to jaka była dzielna i optymistyczna, jak cierpiała i co przechodziła. Trudno zrozumieć dlaczego ktoś musi przechodzić przez to wszystko, dlaczego jedna osoba musi nieść na barkach taki ciężar? Dlaczego  kogoś życie kończy się choć mogłoby być tak piękne i szczęśliwe?


„Ostatnie dni Królika” to książka o której będę wracać, bo nie sposób wymazać ją z pamięci. Jest zabawna, ale też subtelna, dotyka temat delikatnie, ale z siłą. Wszystko jest tutaj zaplanowane, nie ma mowy o przypadku. Od początku wiemy, jak zakończy się walka Mii, ale i tak liczymy na szczęśliwe zakończenie. Anny McPartlin zabiera nas w wyjątkową, emocjonalną podróż z której nie wrócimy już tacy sami. Jestem pewna, że pokochacie tą opowieść, która jest prawdziwa i przesiąknięta realizmem. Bo przecież życie nie zawsze ma szczęśliwe zakończenie. 





5 komentarzy:

  1. Książce powiedziałam nie - za bardzo przeżywam takie historie - później za dużo rozmyślam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna opowieść:) Najlepsza jaką w tym roku czytałam:) Uśmiałam się jak Grace przyłożyła mężowi kubkiem, mój chyba by tego nie zdzierżył...

    OdpowiedzUsuń
  3. Biorę udział w wyzwaniu października, gdzie właśnie czytamy tę lekturę, na razie zapowiada się bardzo dobrze :)
    http://soelliee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń