Tytuł:
PS Kocham cię na zawsze
Autor:
Cecelia Ahern
Liczba
stron: 448
Nie
wiem czy istnieje ktoś kto nie słyszał historii „Ps. Kocham cię”. Tej wzruszającej
opowieści o miłości i żałobie, która skradła serca czytelników, ale też osób,
które obejrzały ekranizację i zakochały się w niej bez pamięci.
Kontynuacja
„Ps kocham cię na zawsze” rozpoczyna się siedem lat po śmierci ukochanego męża
Holly. Kobieta raczej uporała się z bolesną stratą, żałoba jest już dawno za
nią i teraz jej życie jest dość poukładane. Kobieta nareszcie ma stabilną
sytuację finansową, ma zamieszkać z Gabrielem, mężczyzną z którym związała się
już jakiś czas temu. Nieoczekiwanie Holly otrzymuje dość nietypową propozycję,
ma opowiedzieć o swojej miłości i stracie w jednym z programów. Rozgrzebywanie
starych ran jest ostatnim na co ma ochotę, ale jej siostra namawia ją na
podjęcie tego ryzyka i zgodzenie się.
Jakiś czas później, Holly otrzymuje wiadomość w której dowiaduje się, że
powstał klub „ps Kocham Cię” w którym ludzie chorzy chcą stworzyć oryginalny sposób
na pożegnanie się z najbliższymi osobami. Proszą Holly o pomoc i wsparcie ich
pomysłu. Kobieta nie wie, czy ma siły i chęci na powrót do przeszłości.
Obawiałam
się tej książki, bałam się że okaże się nudna, nierealistyczna i zniszczy mi
wspomnienia doskonałej pierwszej części, ale całe szczęście byłam w wielkim
błędzie. Powieść zaskoczyła mnie i to bardzo pozytywnie, całość jest napisana w
świetny sposób, bohaterowie, fabuła, dylematy życiowe i przeszłość, która
dochodzi do głosu, wszystko to jest urzekające, poruszające i bardzo prawdziwe.
Myślę, że książka zachwyci wszystkich miłośników historii Holly i nikt nie
będzie zawiedziony jej losami.
Cecelia
Ahern autorka książki, zabiera czytelników w pełną refleksji i melancholii
opowieść o ludzkich emocjach, które przeplatają się ze sobą tworząc książkę
przepełnioną uczuciami i ciepłem. „Ps
Kocham Cię na zawsze” to lektura, która z pewnością poruszy wiele serc i da
nadzieję i pocieszenie tym, którzy będą tego potrzebować.
Czytałam. Smutna historia, mniej optymistyczna niż jej poprzedniczka.
OdpowiedzUsuń