Autor: Jodi
Picoult
Tytuł: Czarownice
z Salem Fells
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data
wydania: styczeń
2008
liczba
stron: 488
Opis:
Jack St. Bride, nauczyciel w prywatnej szkole dla dziewcząt,
nie ma innego wyjścia - musi całkowicie zerwać ze swoim dawnym życiem, które
legło gruzach z powodu zakochanej w nim uczennicy. Szukając miejsca, w którym
mógłby się ukryć i pogrzebać przeszłość, trafia do sennego miasteczka Salem
Falls w Nowej Anglii. Powrót do nauczania nie wchodzi w grę, zostaje więc
pomywaczem w małej restauracji należącej do Addie Peabody. Wkrótce między
właścicielką a skromnym, bezpretensjonalnym Jackiem rodzi się uczucie.
Niestety, w sielskim miasteczku mieszka też czwórka skrywających mroczne
tajemnice nastolatek, które obierają sobie Jacka za cel niecnych knowań.
Rozpętuje się współczesne polowanie na czarownice i Jack po raz kolejny musi
walczyć z wymiarem sprawiedliwości oraz z uprzedzeniami.
Czytanie powieści autorstwa pani Picoult zawsze sprawia mi
dużo przyjemności chociaż tematy które porusz ona w swoich książkach do lekkich
nie należą. Kiedy zobaczyłam tytuł tej
powieści od razu stwierdziłam że musze ją przeczytać, uwielbiam książki o
czarownicach, a czarownice u Pani Picoult to musi być coś bardzo ciekawego . Do książki miałam duże oczekiwania i nie
zawiodłam się, tak jak to z każdą książką Jodi Picoult bywa również ta wciąga i
nie można się od niej oderwać.
Głównym bohaterem książki jest nauczyciel Jack St. Bride
który wiedzie sielankowe życie do momentu kiedy z powodu jednej ze swoich
uczennic zostaje oskarżony o gwałt i skazany na więzienia na 8 miesięcy. Po
opuszczeniu więziennych murów ma zamiar osiąść w Salem Falls, gdzie poznaje
Addie właścicielkę restauracji gdzie również zaczyna pracę. Między tym dwojga rodzi się uczucie, ale wszystko
co dobre musi się skończyć i tu wkraczają nasze czarownice czyli 4 dziewczyny –
nastolatki parające się magią. Nasz bohater po raz kolejny zostaje oskarżony o
gwałt i musi walczyć już nie tylko o swoją wolność ale tez o miłość.
Jest wiele plusów w powieści Pani Picoult. Podejmuję ona po raz kolejny bardzo trudny
temat z którym możemy się spotkać oglądając telewizje lub czytając gazety. Jest to gwałt. Poznajemy rzekomego
gwałciciela- Jacka, Catherine- jego uczennice zadurzoną w nim po uszy, ofiarę
rzekomego gwałtu, Addie kobietę w której Jack się zakochuję ze wzajemnością, a
która w przeszłości została zgwałcona. W tej powieści nic nie jest proste i
oczywiste, bohaterowie są złożeni i tak jak do niektórych pałamy sympatią od
pierwszych stron książki tak niektórych nie lubimy do samego końca. I właśnie
bohaterowie w tej powieści są jej największym plusem. Postaci są prawdziwe, wyraziste, pełne emocji
które przechodzą bezpośrednio na czytelnika.
Bardzo lubię czytać książki w której prowadzone są procesy
sądowe, także w tej powieści pojawił się prokurator i adwokat którzy prowadzili
batalie w sądzie. A tytułowe czarownice
to tak naprawdę nastolatki które przez całą powieść wywoływały u mnie negatywne
emocje. Akcja i napięcie w książce są
niesamowite, dzięki czemu powieść czyta się w ekspresowym tempie. Ostatnie 50
stron to proces w sądzie i do samego końca nie wiadomo jak się zakończy: winny
czy niewinny. U Pani Picoult zakończenie
do końca jest zagadką i niespodzianką
tak jest tez w tej powieści i uwierzcie mi na słowo zaskoczeniem nie
jest tu wyrok rozprawy sądowej, ale coś zupełnie innego, więc ostrzegam nie
zaglądajcie na ostatnią stronę powieści. Ostatnie zdanie sprawia że czytelnik
ma dreszcze na całym ciele i cała powieść nagle zmienia swój wygląd.
Książkę polecam wszystkim czytelnikom, każdy kto pozna
twórczość pani Picoult zapała do niej miłością od pierwszego wejrzenia. Ja mam
zamiar przeczytać jeszcze wiele powieści tej autorki i wiem, że się nie
zawiodę.
Na zachętę kilka cytatów:
„Świadomość utraconych szans nigdy nie
pozostawiała jedynie powierzchownych obrażeń; zwykle raniła głęboko, do żywego.”
pozostawiała jedynie powierzchownych obrażeń; zwykle raniła głęboko, do żywego.”
„Każdy uczynek wraca do człowieka po trzykroć - zarówno ten
dobry... jak i zły.”
„W życiu liczy się tylko jedno – to, co po sobie
pozostawisz. Nie słowa mają największe znaczenie, ale czyny.”
„Czy kiedykolwiek trzymaliście za rękę ukochaną osobę? Nie
na zasadzie mechanicznego odruchu, nie z przyzwyczajenia, ale z pełną
świadomością tego gestu, gdy palce mocno się splatają ze sobą, a nadgarstki
zaczynają pulsować jednym, równym rytmem?”
Moja ocena to: 6/6
Zachęciłaś mnie do tej książki. Muszę ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuń