Tytuł: Intruz
Autor: Stephenie Meyer
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data
wydania: listopad
2008
liczba
stron: 560
Opis:
Przyszłość.
Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz
umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie jednej z
ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda.
Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty
rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego
mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić
swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała
pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi
sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.
Po Sadze Zmierzch która zatrząsnęła światem, Stephenie Meyer napisała powieść
skierowaną tym razem dla dorosłych. Nigdy nie ukrywałam że nie jestem fanką
twórczości Pani Meyer, tak więc odwlekałam moje spotkanie z Intuzem. Intruz
dość szybko obwołany został bestsellerem. A ja zastanawiałam się czy
słusznie że tak się stało ? Przechodząc obok księgarni z okien wystawowych
zerkała na mnie okładka książki Pani Meyer, a ja nie raz nie dwa wchodziłam do
księgarni i bibliotek brałam owe dzieło do ręki przeglądałam, oglądałam i
kręcąc przecząco głową odkładałam na półkę myśląc, że po tej Pani nie
spodziewam się już dobrej lektury. Jak bardzo się myliłam i jak byłam
zaskoczona wiem tylko ja. Nie spodziewałam się, że po przeczytaniu tej książki
będę zadowolona ba, a już na pewno nie myślałam że stanie się ona jedną z moich
ulubionych powieści. Dziś po przeczytaniu tej książki mogę tylko
powiedzieć: czapki z głów przed Intruzem i jego autorką.
Przed
rozpoczęciem czytania ostrzegłabym każdego, że książka wciąga i to bardzo, nie
można się oderwać a nawet jeżeli nam się uda to nasze myśli ciągle krążą wokół
postaci i wydarzeń z powieści. Czytając
opis dowiadujemy się że akcja powieści toczyć się będzie wokół Melanie,
Wagabundy i Jareda, przestraszyłam się że będzie to trójkąt niczym wyciągnięty ze
Sagi Zmierzch, ale bardzo się pomyliła. Melanie jest jedną z ostatnich żyjących
osób na ziemi do momentu kiedy w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu
Wagabunda. Obie Panie delikatnie mówiąc nie darzą się sympatią, no cóż w
obecnych czasach przyjaźń między kobietami często nie jest możliwa przez
zazdrość, a co dopiero między naszymi bohaterkami: Melanie której ciało nie
jest już jej ciałem i Wagabundą która musi wysłuchiwać narzekań i pragnień
Melanie, oraz oglądać jej wspomnienia. W tych właśnie wspomnieniach poznajemy
Jareda, młodego mężczyznę, miłość Melanie, jej powiernika, przyjaciela, obrońcę
oraz jej młodszego brata Jamiego. Wspomnienia Melanie są tak silne, że odczuwa je
Wagabunda, a co gorsze ona sama zaczyna pałać jakimś uczuciem do nieznanego jej
Jareda. Od tego momentu możemy poznawać świat skonstruowany przez Stephenie Meyer
oczami Wagabundy. Świat w którym nie istnieje przemoc, zło, agresja, nie ma
oszustwa, złodziei, alkoholicy nie piją, narkomani zgłaszają się na odwyk , a
wiadomości w telewizji są monotematyczne. Świat ludzi został opanowany przez
Duszę które do swojego istnienia potrzebują żywicieli. Wróćmy jeszcze do
Wagabundy, nie jest to jedna z wielu Duszy, jest wyjątkowa dla tego właśnie ona
ma poradzić sobie z Melanie która stawia opór. Wagabunda żyła na większości
skolonizowanych planetach. Lecz nawet
ona nie potrafi poradzić sobie z Mel.
Wspomnienia Jareda i Jamiego są tak silne, że Wagabunda z pomocą Melanie
postanawia ich odnaleźć. I od tego momentu przygoda naszych bohaterek nabiera
tempa. Im bardziej zagłębiamy się w
powieść tym więcej ciekawych bohaterów poznajemy, każdy znajdzie tu swojego
ulubieńca któremu będzie kibicował i z którym będzie przeżywał wzloty i upadki.
Komplikacji w powieści Pani Meyer nie
brakuje. Mamy dwie bohaterki w jednym ciele, mamy mężczyznę który jest
zakochany w jednej z nich. Więc pewni możemy być jednego że romansu w tej
powieści nie zabraknie i nie tylko romansu między Mel i Jaredem, w końcu nie
możemy zapominać o Wagabundzie. Ona również odkrywa w sobie uczucia o których
istnieniu nie miała pojęcia. Intruz nie
jest jednak romansem i każdy kto zabiera się za tę powieść musi być tego
świadom w końcu w świecie stworzonym przez autorkę toczy się wojna między resztkami
ludzi a duszami które opanowały świat.
Czytelnik ma nie lada problem sam musi się
zdecydować za którą stroną w tej wojnie chcę się opowiedzieć, której bohaterce kibicuje
i czy świat który stworzyły dusze jest tak naprawdę zły? Czym tak naprawdę jest
człowieczeństwo ? I czy wszystkich możemy oceniać jedną miarą? Czy dwa gatunki mogą żyć ze sobą w zgodzie a
nie przeciwko sobie ? Na wszystkie te
pytania musimy odpowiedzieć sobie sami ponieważ Stephenie Meyer stworzyła
powieść w której nie ocenia, nie faworyzuję żadnej z postaci przedstawia nam
tylko swój świat w którym nie wszystko jest czarne lub białe. A na końcu i tak
zwycięży miłość bo oczywiście od pierwszego zdania powieści możemy być pewni że
wszystko skończy się szczęśliwie.
Meyer nie stworzyła może jakiegoś arcydzieła
gatunku ale na pewno nie można jej odmówić pomysłowości i lekkości( mimo iż
powieść ma 560 stron czyta się ją szybko i płynnie). Akcja toczy się szybko, ale każdy czytelnik w
czasie czytania może zastanowić się nad istotą człowieczeństwa i zadać sobie
szereg pytań dotyczących moralności, etyki i współczesnego świata.
Tak więc z czystym sumieniem mogę polecić
Intruza wszystkim czytelnikom, nie tylko fanom Zmierzchu i fantastyki, ale
każdemu kto chcę miło spędzić wakacyjny czas w fotelu z dobrą książką w ręce
tym bardziej że pogoda nas nie rozpieszcza.
W skali ocen
Intruza oceniam 6/6
Na zachęta
dodaje kilka cytatów :
„Przez
wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest
miłość.
Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu?
Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia?
Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam.
Miłość po prostu jest, albo jej nie ma.”
Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu?
Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia?
Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam.
Miłość po prostu jest, albo jej nie ma.”
„Nie obchodzi mnie ta twarz, tylko jej wyraz. Nie obchodzi mnie ten
głos, tylko to, co mówisz. Nie obchodzi mnie to, jak w tym ciele wyglądasz,
tylko co nim robisz. Ty jesteś piękna.”
„No dobra, westchnęła Mel. Róbcie, co chcecie. Ja... wyjdę do
drugiego pokoju,”
Polecam i życzę miłej lektury
Opis książki
ze strony lubimyczytać.pl
To jedyna powieść tej autorki jaką do tej pory czytałam i bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńIntruz jest świetny zupełnie inny od Sagi Zmierzch ale, tez dużo od niej lepszy.
OdpowiedzUsuń